Czasami dzieją się rzeczy, które trudno zrozumieć. Rzeczy, które nieoczekiwanie wywracają nasz świat do góry nogami. Dokładnie tak, jak pandemia koronawirusa na świecie.
Dosięgają nas pewne/ jakieś sytuacje, niemal przypadkiem, choć nigdy bez przyczyny. Bynajmniej ja tak uważam, co pozwala mi dostrzec (w ciągu nieprzewidywalnych zdarzeń) sens.
Po dwóch latach żarzenia, pojawił się malutki ogień w mojej codziennej rutynie, a wraz z nim nadzieja na wejście w nieznane. Nie zdążyłam tego dobrze oswoić, kiedy pojawił się ON. Koronawirus.
Niebezpieczny. Mutujący. Większy od moich możliwości na tu i teraz.
Bez pardonu rzucił cień, a ja w niego weszłam – tak jak nóż wchodzi w masło, czyli gładko – doświadczając nieprzyjemnych myśli oraz uczuć. Doświadczając siebie. Swoich możliwości i granic. Nie byłam tak silna jak mi się wydawało. Nie tym razem niestety.
Przez kilka długich tygodni, powtarzałam sobie jedno zdanie: „wytrwaj do świtu!”, „wytrwaj do świtu!”. Teraz często z niego korzystam i repetuję je słowami: „jak jesteś w dole, najlepsze co możesz zrobić, TO przestań machać łopatą!”. Tak. Przestań machać łopatą!
Więc trwałam. Łopata leżała w dole, łypiąc okiem na mój potencjał do kopania dziur pod sobą. Aż któregoś dnia powiedziałam: „Panie Losie… to może teraz TY… teraz Ty wskaż mi drogę, bo ja boję się kontynuować czy zaczynać”.
Kilka dni po tych słowach, i mojej ogromnej tęsknocie za pisaniem, zaczęłyście się pojawiać WY. Nie wiadomo skąd. Nie wiadomo dlaczego. Bez słowa. W twarzach. Imionach. Jedna po drugiej na profilu facebooka. Klikacie lubię to na profilu, który ja zaniedbuję. Na którym jestem mocno nieobecna. KOBIETY zachodzę w głowę co się dzieje…? Skąd napływacie? Jak odnajdujecie ten profil w czasach, kiedy zasięgi są ucinane? Co Was tu sprowadza?
Będę wdzięczna za odpowiedź.
Uradowana WASZĄ obecnością, postanowiłam dygnąć pożegnalnie w kierunku cienia, zarówno tego rzuconego przez koronawirusa, jak i tego własnego, i budować na ZIARNKU GROCHU, coś co pochodzi ze mnie, a jednocześnie zahacza o moje marzenia, zasoby, możliwości i być może będzie miało wartość dla Was.
Chcę Wam powiedzieć, że wzrastam na ZIARNKU GROCHU, które zostało wrzucone przez WAS do mojego ogródka.
Nieoczekiwanie. Niespodziewanie. Dziękuję Wam za nie. I wchodzę w to słońce, jak nóż wchodzi w masło. Gładko 🙂