Obrastam pyłem, tyle, że nie księżycowym, a takim, który warto — od czasu do czasu — z siebie strzepnąć. Jeżeli masz tak jak ja, potraktuj poniższy tekst jako obowiązkową lekturę na sezon jesień/zima 2016. Być może Ci się przyda.
5 subiektywnych powodów, dla których warto się spotkać.
- Chcesz zrzucić z siebie jesienną aurę, strzepać życiowy pył, wzmocnić się? Wyjdź. Spotkaj się z koleżankami. Nic tak dobrze nie robi kobiecie, jak rozmowa z drugą kobietą (jakkolwiek dwuznacznie to brzmi).
- Deszcz nie deszcz. Burza nie burza. Zawsze dajesz radę? Idziesz do przodu? Porzuć wizerunek bohaterki i władczyni super mocy. Opuść swoje królestwo i posłuchaj, co dzieje się u innych. Złap szerszą perspektywę na życie i mów o tym, co naprawdę czujesz.
- Pójść czy nie pójść, oto jest pytanie? Nie myśl. Wskakuj w buty i biegnij na spotkanie. Twój świat nie jest ani bunkrem, ani schronem, ale kiedy go nie opuszczasz —zaczyna mimowolnie spełniać podobne funkcje. Wpuść trochę światła w swoje korytarze, drogi, ścieżki. Jest duża szansa, że zobaczysz więcej i poczujesz się inaczej.
- Raz na wozie, raz pod wozem. Wszystkie jesteśmy w tym samym obiegu, chociaż nie wszystkie otwarcie o tym mówimy. Życie to sinusoida. Nie ważne czy jesteś na górze, czy na dole. Wyjdź z domu i oddaj trochę szczęścia/nieszczęścia innym.
- Pamiętasz ostatnie spotkanie z koleżankami? Powtórz je.
Jesień to czas, w którym mój ogień naturalnie stygnie. Być może powinnam odfrunąć do ciepłych krajów, ale dobrze mi w upierzeniu pospolitego wróbla. Wsuwam się gdzieś pomiędzy pracę, życie rodzinne oraz to, co lubię robić. Zagrzewam się ciepłem drobnych wydarzeń, spotkań, chwili. Doświadczam siebie. Innych. Życia.
Obiecałam sobie, że w tym roku, nie będę się tak namiętnie bunkrować, bo tam gdzie stygnie ogień, potrzebne jest światło. A to przychodzi do mnie z ludźmi.